sobota, 23 listopada 2013

Podsumowanie sezonu 2013


Jesień skłania do refleksji. Każdego to czeka... To nic złego, wręcz przeciwnie. To bardzo ważne, aby znaleźć trochę czasu i przeanalizować sobie miniony sezon. Tylko szczerze, bez ściemniania i naciągania. To trudne, ale może przynieść wiele korzyści o ile wyciągniemy z tego wnioski i wykorzystamy je umiejętnie w przyszłym sezonie.

W naszym przypadku tak właśnie było, a podczas zbierania materiałów do tego posta powróciliśmy wspomnieniami do minionych zawodów, wielu niezwykłych miejsc, które udało nam się odwiedzić, zdarzeń, wspaniałych, pozytywnie nastawionych do życia ludzi i związanych z tym emocji... Przejrzeliśmy także setki zdjęć, które są tak pieczołowicie i starannie kolekcjonowane przez nadwornego fotografa EkoIdei. A teraz chcielibyśmy podzielić się z Wami refleksjami dotyczącymi biegania oraz etapu przejściowego pomiędzy poprzednim sezonem, a kolejnym, czyli roztrenowania. 

Zanim jednak udaliśmy się na zasłużony odpoczynek... Podsumowaliśmy nasz sezon biegowy 2013. Mała kalkulacja i mamy!


Zakończony właśnie sezon trwał nieomal 12 miesięcy: od połowy grudnia aż do teraz, a poprzedzony był oczywiście… regeneracyjną przerwą. Także sezon startowy był w tym roku wyjątkowo długi. Pierwsze zawody w których wzięliśmy udział RMD Winter Run jednocześnie rozpoczynające Ligę Biegów Górskich 2013, odbyły się 2 marca, a ostatnie, czyli I Jesienny Bieg Potrójnej w Rzykach 16 listopada. Jeśli ktoś jeszcze nie zdążył przeczytać bardzo proszę, pyszna relacja: klik!


Tak więc za nami 9 miesięcy ciężkich bojów na zawodach, a przecież w zimie też nie próżnowaliśmy — wręcz przeciwnie! Nie raz, nie dwa zdarzyło nam się wręcz wytyczać nowe ścieżki, brodząc po kolana albo po pas w śniegu w poszukiwaniu zasypanych szlaków. Polecamy. Ciekawe doświadczenie. Przyjemnie!


Dolina Zimnika

.
A teraz najciekawsze informacje z naszego krótkiego podsumowania. Obliczeń dokonaliśmy na podstawie obserwacji i z nieodzowną pomocą serwisu www.movescount.com. Jeśli nie prowadzicie dziennika, szczerze zachęcamy, bo to dobry sposób na ciągłe monitorowanie własnych poczynań i wyciąganie wniosków. Gotowi?


Podczas całego sezonu biegowego wzięliśmy udział w 18-stu zawodach, które odbywały się w różnych przepięknych zakątkach Polski: 15 biegach górskich i 3 biegach ulicznych, ale staraliśmy się wybierać tylko te, które były poprowadzone przez górzyste tereny. Jeśli mieliście kiedykolwiek okazję wystartować w Półmaratonie wokół Jeziora Żywieckiego, to wiecie, co mamy na myśli. Dystans, jaki pokonaliśmy na zawodach to ponad 200 km na każdą parę nóg, a suma przewyższeń to ~16 500 m! Yep!



Trening wysokogórski trasą Biegu im. Druha Marduły i my na Świnickiej


W trakcie trwania zawodów odbyliśmy kilka dobrych, niekiedy dłużących się w nieskończoność, godzin na bardzo interesujących dyskusjach… z samym sobą. Ani razu nie ulegliśmy i nie poddaliśmy się przed linią mety, skuszeni przez tę słabszą stronę własnego Ja, a wierzcie nam — niekiedy było bardzo ciężko. To nasz osobisty sukces! 

Poniższy film ukazuje dobitnie, co się działo z nami w tych najcięższych chwilach:


Jeśli chodzi o skalę trudności, chyba najintensywniejszy, wymagający od nas największego skupienia, był czerwcowy Bieg im. Druha Franciszka Marduły. Mimo to oboje uważamy go za najbardziej udany i dający wiele satysfakcji! Na pewno spotkacie nas tam i w przyszłym roku. Jeśli chodzi o biegi alpejskie, faworytem okazał się nasz ostatni bieg na Kasprowy, czyli VI Alpin Sport Tatrzański Bieg Pod Górę, a zaraz za nim uplasował się Chaszczok.
.

Zdjęcia z Biegu im. Druha Franciszka Marduły pochodzą z portalu www.biegigorskie.pl. Sami jakoś wtedy... nie mieliśmy do tego głowy ;)

.
Chyba najbardziej satysfakcjonującą informacją jest przybliżona ilość kilometrów, jakąprzebyliśmy podczas tegorocznego sezonu biegowego, zarówno na treningach, jak i podczas zawodów — każde z nas pokonało nieomal 3600 km. Dla porównania to tak, jak gdybyśmy ukończyli po 85 biegów na tzw. królewskim dystansie — maratonów. Sporo?
Można też śmiało stwierdzić, że przebiegliśmy odległość równą długości granic naszego pięknego kraju, a później wybraliśmy się jeszcze na kawkę do Krakowa, albo przebyliśmy drogę z Żywca do Cieśniny Gibraltarskiej, a stamtąd dalej — do Portugalii! 
Sami nie mogliśmy uwierzyć w tę liczbę. Co prawda mieliśmy świadomość przebytego tygodniowego i miesięcznego kilometrażu, lecz posezonowe podsumowanie zdecydowanie zaskoczyło nas pozytywnie. Jak już się pozbiera do kupy te wszystkie liczby, zestawi ze sobą i porówna, można się pozytywnie nakręcić!
.

Każda pora roku ma swój urok!

.
Imponująca jest także łączna suma kalorii spalonych przez naszą dwójkę, która jest równa wartości odżywczej… 360 półkilogramowych bochenków chleba i to nie takiego z supermarketu, tylko porządnego, przypieczonego na brąz, ra(s)owego grubasa ;)
To także, uwaga, uwaga… ponad 360 spalonych tabliczek czekolady, więc jeśli jesteście łasuchami wiecznie walczącymi z nadprogramowymi kilogramami, ta informacja powinna Was zmotywować ;)

No dobra… a ile butów „zajechaliśmy”? Każdy z nas po dwie pary, a te które mamy teraz już niebawem do nich dołączą.

W tym miejscu pozwolimy sobie zacytować Mistrzynię Polski w Biegach Górskich, Dominikę Wiśniewską-Ulfik: 
„(…) przetrenowanie jest gorsze od niedotrenowania, ale wiem również, że wyników nie ma z niczego.” [www.biegigorskie.pl]

To prawda i absolutnie się z tym zgadzamy. Na progres trzeba ciężko pracować oddając swe serce na treningach, lecz nie zapominajmy o tym, co najważniejsze należy trenować z głową. Jak to mówią: kij ma zawsze dwa końce. Co to oznacza?

Organizm nie jest niezniszczalny i też musi odpocząć. A więc biegaczu… pora zacząć ładować baterie! Wyluzuj, zanim Twoje zmęczone ciało, a co gorsze, głowa, odmówi posłuszeństwa i się zbuntuje. A po co Ci to..? Koniecznie zajrzyjcie do posta o roztrenowaniu!
 
Cały wywiad z Dominiką Wiśniewską-Ulfik znajdziecie na portalu www.biegigorskie.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz