poniedziałek, 21 października 2013

ALPIN SPORT Tatrzański Bieg Pod Górę





Kasprowy Wierch… Potężny szczyt należący do pasma Tatr Zachodnich o wysokości 1987 m n.p.m.. Na tym właśnie wierzchołku organizatorzy VI ALPIN SPORT Tatrzańskiego Biegu Pod Górę zaplanowali metę ostatniego już w tym roku biegu z cyklu Montrail Ligi Biegów Górskich 2013. Oczywiście nie mogło nas tam zabraknąć.

Chcecie trochę historii? A to proszę:
ALPIN SPORT Tatrzański Bieg Pod Górę, to zawody rozgrywające się regularnie od 2008 roku i tak wtedy o nich pisano:
"4 października w Tatrach odbyły się zawody ALPIN SPORT TATRZAŃSKI BIEG POD GÓRĘ. Mimo niesprzyjającej aury, na starcie stanęło 130 zawodników z całej Polski, a także czołowi zawodnicy ze Słowacji". [http://www.goryonline.com/archiwum]
Wygrał wtedy Daniel Wosik, który pokonał cały dystans w czasie 00:53:32, a najszybszą kobietą była Martina Merkova ze Słowacji z czasem 1.02:09. Natomiast rekord trasy, niesamowite 00:50:06, należy do Andrzeja Długosza (RMD MONTRAIL TEAM), a wśród kobiet do Izabeli Zatorskiej (RMD MONTRAIL TEAM) i wynosi 00:59:54. Oboje osiągnęli te wyniki w zeszłym roku podnosząc poprzeczkę bardzo, ale to bardzo wysoko. 
A jak będzie tym razem..? Ci z Was, którzy nieco się orientują i śledzą zmagania zawodników lub sami uczestniczą w rywalizacji, pewnie mają już swoich faworytów, obstawiają wyniki i zakładają się o dyszkę. Jednakże, jak na bieg finałowy przystało, zapowiadały się duże emocje, gdyż chętnych do zwycięstwa przeważnie jest wielu! Ale po kolei…

W tym roku VI edycja Tatrzańskiego biegu pod górę została zaplanowana na sobotę 19 października. Linia startu została wytyczona na Rondzie im. Jana Pawła II (915 m n.p.m.), a meta na szczycie Kasprowego (1987 m n.p.m.). A jak! Dystans do pokonania liczył sobie 8,5 km… Niewiele? Bagatelka..? Biegacie sobie dłuższe dystanse, co..? Być może, ale jeśli weźmiecie pod uwagę ponad 1000-metrowe przewyższenie, robi się całkiem interesująco, chyba sami przyznacie..?

W zeszłym roku biegacze mogli cieszyć się przepiękną słoneczną pogodą i wysoką, jak na tą porę roku, temperaturą. Nas aura aż tak nie rozpieszczała… 
Do Zakopanego przyjechaliśmy dzień wcześniej, aby odebrać pakiety startowe (jakże sympatyczne w tym roku), no i żeby trochę się zaaklimatyzować. Przywitał nas deszcz, temperatura oscylująca wokół zera i zimny wiatr… Hmm, nieciekawie. Szczyty przysłonięte gęstą, ciężką mgłą zmuszały do zadumy nad niemocą ludzką i brakiem jakiegokolwiek wpływu na warunki meteorologiczne… czy pogoda następnego dnia okaże się nieco łaskawsza, czy przyjdzie nam zmierzyć się z tą trasą w irytującym towarzystwie deszczu i śniegu..?


Ekoidea na starcie :)
  
Na szczęście poranek nieco rozwiał nasze wątpliwości. Co prawda kiedy już zbieraliśmy się do wyjścia, aby stawić się w biurze zawodów przed godziną 9.00 i przekazać cieplejsze wdzianka, aby nie zamarznąć na szczycie, na którym w nocy temperatura spadła do… -8ºC, na zewnątrz odczuwalny był jeszcze przymrozek, ale już podczas rozgrzewki temperatura zaczęła rosnąć, słońce wyłoniło się zza mgły i dostąpiliśmy jego łaskawego ciepła które ostatecznie nas zmotywowało. 
Szczyty, które wyłoniły się zza mgły, górowały nad miastem przyciągając wzrok zaśnieżonymi wierzchołkami. Chyba każdy z nas wpatrując się w ten potężny masyw zamarzył, aby już być tam wysoko na szczycie i móc zachwycać się tym widokiem. Pięknie jest zacząć dzień od biegu finałowego i to w takim miejscu, jak Tatry! 

Sklep organizatora na rondzie zaraz obok linii startu. Gwar, tłok, wszyscy się witają i jest na prawdę sympatycznie... mimo temperatury oscylującej wokół zera i małego zamglenia!





.
No to na START! A tam tłok, gwar trochę jak na jarmarku, mnóstwo znajomych osób — tych zapoznanych osobiście, jak i tych, których często się spotyka na zawodach. Oczywiście nie zabrakło czołówki biegaczy Ligi Biegów Górskich. Trochę pogaduszek dla rozładowania napiętej atmosfery zawsze dobrze robi :)

Do biegu zgłosiło się prawie 400 osób gotowych do zmierzenia się z Kasprowym, a chętnych było o wiele więcej. Podczas zapisów internetowych lista zapełniła się w przeciągu 12 minut! To chyba świadczy o randze zawodów, hmm..? Na linii startu stanęło nas ponad 330. Było dosyć ciasno, ale bardzo sympatycznie. Atmosfera przed biegiem zawsze jest niepowtarzalna i bardzo stymulująca. Punktualnie o 10.00 ustawiliśmy się wszyscy grzecznie gotowi do odliczania, później zabrzmiał dźwięk pasterskiego dzwonu i… ruszyliśmy.
Pierwszy etap biegu prowadził po asfalcie, następnie wbiegliśmy na szeroką drogę wyłożoną średnio wygodnymi kamieniami. Później zaczęła się ścieżka, która to prowadząc przez Myślenickie Turnie (1360 m.n.p.m.), a dalej wspinając się mozolnie brzegiem Doliny Goryczkowej, miała nas doprowadzić do szczytu. Początkowe niewielkie nachylenie stopniowo zaczęło się zwiększać, a kiedy już wbiegliśmy do lasu, zrobiło się bardziej stromo. Niektóre podbiegi i zacienione kamieniste ścieżki przez noc zdążyły pokryć się warstwą szronu, a przez to stały się bardzo śliskie.

Ostatnie dwa kilometry biegu tworzyły strome, kamienne schody. Tym razem były jednak przysypane warstwą śniegu, która miejscami miała nawet 25 cm grubości. Dodatkowo musieliśmy się zmagać z warstwą lodu, która miejscami utworzyła się na powierzchni, a to spowalniało bieg. Ten ostatni odcinek dał się chyba wszystkim najbardziej we znaki, zwłaszcza, kiedy trzeba było wspomóc się rekami na ostrych podejściach, aby nie ześliznąć się w dół z powrotem do Kuźnic, a wiatr wiał śniegiem prosto w twarz. Yeah! Jesień w Tatrach potrafi być piękna!

W końcu naszym oczom ukazała się tabliczka z pięknym radującym serce napisem: 200 m! Wspaniale! A jednak ten dystans dłużył się w nieskończoność, gdyż meta była usytuowana na samym końcu bardzo ostrego podbiegu. Prawdę mówiąc do mety należało się wspiąć wykorzystując w tym celu także własne ręce, a co! :) 
 



W końcu szczyt! I meta! I wiatr… ale i piękne słońce, niesamowite, zapierające dech w piersiach widoki i radość z pokonania nie tylko dystansu, nie tylko przewyższenia, ale przede wszystkim własnych słabości. Wynik jest ważny, zawsze to przecież jakiś punkt odniesienia! No i zawsze jest co pobijać w nadchodzącym sezonie!


Na szczycie panowała radosna, podniosła atmosfera. No przecież na mecie wszyscy jesteśmy szczęśliwi! Wierzę, że każdy z nas poczuł się zwycięzcą, bo trasa dała się we znaki każdemu uczestnikowi. Na szczęście na każdego czekały nagrody, a były nimi i radość z osiągnięcia szczytu i piękno gór otaczających nas dookoła.





Przypomniał mi się czerwcowy Bieg Druha Franciszka Marduły, kiedy to postanowiłam sobie powrócić biegiem na Kasprowy w październiku, powróciły treningi w pobliskich Beskidach, deszczowe, zimne poranki, podczas których biegałam jeszcze po ciemku myśląc o tej właśnie chwili. Jestem pewna, że każdy tutaj pozostając sam na sam z własnymi myślami, dziękuje za ten moment.

A na koniec, kiedy już nas porządnie przewiało podczas cykania obowiązkowych fociszy… dla wszystkich zawodników gwarantowany zjazd kolejką do Kuźnic. Wow! Zawsze trzeba było jednak sobie zejść na piechotę w myśl zasadzie: jak wylazłaś, to i zleziesz (z cyklu: Przysłowia i powiedzenia rodzinne), a tu proszę… Taka niespodzianka! Kolejka! :)

W oczekiwaniu na wagonik! Czy wszyscy się zmieszczą..?! Napięcie rośnie!



To nie ta kolejka, tylko widok ze środka :)
.
Tym razem wygrał Daniel Wosik (RMD MONTRAIL TEAM/MUKS THM OSTROWIEC ŚW.) z czasem 00:53:02, drugie miejsce zajął Kamil Jastrzębski (SKB KRAŚNIK) z czasem 00:53:44, a trzecie Lucjan Chorąży (SKAWINKI), który finiszował z czasem 00:55:29. Wśród kobiet zwyciężyła Dominika Wisniewska-Ulfik (RMD Montrail Team/SKB Kraśnik) z czasem 01:03:28, tuż za nią przybiegła wolniejsza dosłownie o kilka sekund Maria Cebo (Ultra Beskid Sport), a na trzeciej pozycji finiszowała Izabela Zatorska (RMD Montrail Team/KB KROŚCIENKO) z czasem 01:08:55. Gratulujemy! A szczegóły tutaj: wyniki.

Po południu odbyło się uroczyste zakończenie sezonu. Impreza udała się doskonale. W Montrail Lidze Biegów Górskich 2013 we wszystkich biegach górskich, których było aż 113, udział wzięło 3676 osób, a w tym 2866 mężczyzn i 810 kobiet. Szczegółowe informacje i klasyfikacja znajduje się na stronie portalu www.biegigorskie.pl oraz tutaj, a poniżej zdjęcia pierwszej dziesiątki najlepszych zawodników. Gratulacje! Tylko Ci, którzy biegają i startują w zawodach wiedzą ile pracy należy włożyć w zdobycie i utrzymanie pozycji.






Teraz pozostaje nam cierpliwie wypatrywać wiosny! Dziękujemy i do zobaczenia!
 

Źródło:
http://www.goryonline.com/ALPIN_SPORT_TATRZANSKI_BIEG_POD_GORE_informacje_podsumowujace,4688,i.html
http://www.alpinsport.pl/bieg/files/others/Wyniki%202013.pdf
http://www.biegigorskie.pl/montrail-liga-biegow-gorskich-2013-final/

5 komentarzy:

  1. Dziękuję za relację. Bardzo obszerna i...radosna :) Trzymam kciuki za Idee. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy! Rzeczywiście, to był bardzo radosny dzień, głownie ze względu na przepiękną pogodę! Pozdrawiamy i do zobaczenia na zawodach..? :)

      Usuń
  2. Super relacja, oddająca klimat imprezy :) Czekam na następne!

    OdpowiedzUsuń
  3. What is the casino? - SEPT
    The best casino septcasino online https://jancasino.com/review/merit-casino/ is the One of the main reasons why people are spending money herzamanindir.com/ on a game is by having a few options. https://septcasino.com/review/merit-casino/ One of the reasons

    OdpowiedzUsuń