poniedziałek, 14 października 2013

Wschód słońca nad Jeziorem Żywieckim




Niedawno pisaliśmy o korzyściach płynących z biegania o bardzo wczesnej porze, a dokładniej przed wschodem słońca. Czyli nawet... bardzo wcześnie! Dla niejednego to nie lada wyczyn. Jak to było z nami? Przedstawiamy Wam „Wschód słońca nad Jeziorem Żywieckim”. A więc: w pewien piękny, jesienny weekend...
 Oczywiście wieczorem dzień wcześniej odbyły się różnego rodzaju przygotowania, począwszy od pozornie najbanalniejszych spraw, czyli od naszykowania sobie ubrań, gdyż rozmyślanie typu: „hmm… i w co by się tu dzisiaj ubrać..?” i to tak wcześnie rano byłoby wielce obciążające i zajęłoby dużo więcej czasu. A to zbyt ryzykowne. No dobrze, a kiedy już sobie przygotujemy strój i wiemy w czym wyjdziemy rano, to co dalej? Kolej na sprzęt fotograficzny, który będzie w stanie sprostać naszym szalenie wygórowanym (dla Was, drodzy i wrażliwi na otaczające piękno, biegacze!) wymaganiom i uchwyci te unikalne chwile. Do tego rodzaju przygotowań należało wyczyszczenie obiektywu, skręcenie statywu i sprawdzenie, czy wszystko zostało spakowane do plecaka. Pozostało nam tylko nastawić budzik… O zgrozo! Chwila napięcia… Wybieramy godzinę 5:00 i zasypiamy z nadzieją, że jego dźwięk w środku nocy będzie dla nas niczym śpiew ptaszków w blasku słońca. Liczymy na Ciebie, budziku! Dobranoc!



Ku naszemu zdziwieniu budzik nie zadzwonił o wskazanej godzinie. Zastrajkował z powodu kolejnego ustawiania go na 5:00..? Czy jakaś ciemna strona mocy wyłączyła dźwięki? Tego się już zapewne nigdy nie dowiemy... Cóż, nawet nie jesteśmy w stanie przypomnieć sobie co nam się przyśniło tamtej nocy. Całe szczęście biologiczny zegar nie zawiódł! Pobudka odbyła się tylko trochę później, tj. o godzinie 5:40, brawo! Jak się spodziewacie, nasz poranek musiał nabrać żywszego tempa. Szybki wyskok z łóżka, światło, kawa, banan i nadzieja, że coś jeszcze uda się zobaczyć. Na szczęście Jezioro Żywieckie jest położone bardzo blisko — to tylko pięć minut truchtem. 

Na zewnątrz panowała niesamowita cisza, a w oddali w blasku księżyca zaznaczała pojawiać się delikatna, pomarańczowa łuna. Temperatura oscylowała wokół 0°C, więc już zaczęliśmy żałować, że rękawiczki zostały w szafie. Biegnąc przeczuwaliśmy, że dziś będzie jeden z najpiękniejszych wschodów słońca, jakie mieliśmy okazję obserwować właśnie nad tym jeziorem.


Co prawda słońce wschodzi tutaj dopiero nieco przed godziną 7:00. Ktoś mógłby więc zapytać: „Hej, Wy szaleńcy, po co nastawiacie budzik na tą bezduszną godzinę 5:00..?!” Już odpowiadamy: otóż właśnie dlatego, by uchwycić tą magiczną chwilę, gdy budzący się dzień wypiera powoli ciemną noc. Lekka pomarańczowa łuna, gwiazdy, księżyc… Takie efekty wprawiają w nostalgiczny klimat. Często zdarza się, że właśnie ten moment jest bardziej widowiskowy, niż samo wyłonienie się słońca zza gór.

Z reszta… Przekonajcie się sami, co udało nam się uwiecznić — wykonując w między czasie poranną rozgrzewkę:






Wychodząc odpowiednio wcześniej możemy cieszyć się zmieniającą  z minuty na minutę gamą barw. Budzący się dzień potrafi zafundować niesamowity spektakl, gdzie światło i cień są jego głównymi bohaterami, ale udział w nim bierzemy także My — odczuwając go każdym zmysłem. I właśnie to jest najpiękniejsze!


 
Temperatura, podobnie jak widok, zmienia się wprost proporcjonalnie do czasu, stając się dla nas łaskawsza. Obserwujemy, jak pierwsi rybacy płyną na ranne łowisko.


 
Wraz z upływem czasu cisza ustaje, budzą się ptaki i to właśnie one są swoistym podkładem muzycznym dla tej chwili. Na obszarze Jeziora Żywieckiego stwierdzono występowanie ponad 80 gatunków ptaków wodno-błotnych. Nasza poranna rozgrzewka kończy się wraz z nadejściem głównego bohatera spektaklu. 



Zachęcamy wszystkich do wzięcia udziału w takim rannym spektaklu, warto. Nie ważne, czy macie w pobliżu góry, jezioro, las, czy mieszkacie w wielkich miastach. O tej porze zwykłe miejsca, które wydawały Wam się znane, ukarzą się w całkiem innym świetle.


Źródło: miesięcznik „DZIKIE ŻYCIE” 3/129 2005, Marzec 2005

 

1 komentarz: