czwartek, 2 stycznia 2014

Rysianka zimą


Łagodna i słoneczna zima, to wymarzone warunki dla tych, którzy preferują długie wycieczki biegowe po górach. Korzystając z zaproszenia Dominika, który dzień wcześniej zaproponował nam wspólne wybieganie i przesłał bardzo ciekawy profil trasy z Rajczy na Halę Rysianka żółtym szlakiem, czyli od strony południowo-zachodniej, postanowiliśmy sprawdzić ten nieznany nam jeszcze wariant i zapuścić się do Żywieckiego Parku Krajobrazowego. Przy okazji chcieliśmy także zobaczyć, czy i w pobliskim Beskidzie Żywieckim króluje iście wiosenna pogoda.
Z Żywca, gdzie spędzaliśmy drugi dzień świąt, wyjechaliśmy jeszcze przed wschodem słońca, by już parę minut po 7.00 zawitać do Rajczy, niewielkiej miejscowości położonej w dolinie Soły. Następnie skręciliśmy do Nickuliny, przylegającego do Rajczy malutkiego, ale niezwykle urokliwego przysiółka. Po zgarnięciu Dominka, ubraliśmy plecaki i wyruszyliśmy w drogę.


Niestety taki widok towarzyszył nam jedynie kilkanaście minut. Wraz z wzrostem wysokości robiło się coraz pochmurniej i chłodniej.

Po krótkiej rozgrzewce i kilku głębszych (skłonach — rzecz jasna!) skręciliśmy za szlakiem w leśny trakt. Dodatnia temperatura ostatnich dni sprawiła, że jeszcze niedawno zalegający tu śnieg stopniał praktycznie do zera, zamieniając wąską ścieżkę w błotnisty potok, ale nie przeszkodziło nam to w energicznym pokonaniu pierwszego odcinka trasy. Skoki po śliskich kamieniach nad potokiem spływającym po zboczu i gęstym błotem szybko nas rozgrzały. Na szczęście miejscami można też było wybrać bezpieczniejszy wariant i biec skrajem pola, co niezmiernie nas ucieszył, bo nie za fajnie jest biegać w przemoczonych do cna skarpetach, prawda...?
.


Do Kręcichwostów biegliśmy łagodnie wznoszącym się szerokim traktem, później skierowaliśmy kroki w stronę Hali Redykalnej (1060 m n.p.m.). Tutaj, mniej więcej w połowie trasy, okazało się, że w wyższych partiach jednak jest zima! Błoto, które jeszcze niedawno tak ochoczo wlewało się górą do butów, zastąpił śnieg. Niestety ten, który zalegał na szlaku, nie miał nic wspólnego ze świeżym, mięciutkim puszkiem, po którym wszyscy tak lubimy biegać… Tworzył zamarznięte, twarde, głębokie koleiny, więc przez część trasy mieliśmy dodatkową atrakcję — skipy!

Po pokonaniu pierwszego stromego podbiegu dotarliśmy na Redykalny Wierch (1146 m n.p.m.).


Drugi podbieg zaczynał się zaraz za zalesionym szczytem w okolicach Hali Skórzackiej. Koleiny i powalone na drogę przez wiejący tu ostatnio silny halny, drzewa sprawiły, że trzeba było włożyć więcej siły w energiczne podskoki, aby w miarę sprawnie przebyć odcinek dzielący nas od Hali Motykowej i położonej zaraz za nią Hali Bieguńskiej (1160 — 1225 m n.p.m.). Stąd, przy dobrej pogodzie, rozpościera się przepiękny widok na Tatry. My niestety mogliśmy podziwiać jedynie nisko zawieszone nad głowami białe, gęste chmury.




Pnąc się wciąż pod górę dotarliśmy Pod Lipowski Wierch (1250 m n.p.m), a stąd już tylko jeden podbieg dzielił nas od wypłaszczenia wiodącego na Halę Lipowską (1269 m n.p.m). Ten ostatni, niespełna kilometrowy podbieg — ze względu na bardzo śliski, zlodowaciały śnieg okazał się najbardziej wymagający. 

Omijając duże schronisko PTTK na Lipowskiej pobiegliśmy dalej żółtym szlakiem
w stronę Hali Rysianka (1267 m n.p.m). Tutaj postanowiliśmy chwilę odpocząć. P
rzy dobrej pogodzie panorama obejmuje pobliskie Pilsko, Babią Górę, Tatry i Małą Fatrę. Imaginujecie...? :)


W schronisku PTTK zrobiliśmy krótki postój na gorącą herbatę malinową z goździkami
i cynamonem, a później wróciliśmy żółtym szlakiem do Rajczy.


Kamil. Zbieg w tempie błyskawicy ;)
 
Trasa, którą przebyliśmy, jest nieco wymagająca, ponieważ przez ok.12,5 km pnie się systematycznie pod górę: z wysokości 484 m n.p.m., na której położona jest Rajcza — aż do najwyższego punktu na trasie na wysokości 1267 m n.p.m., czyli do schroniska PTTK na Rysiance, dając w sumie ok. 900 m przewyższenia. Wielbiciele długich, ale łagodnych podbiegów będą usatysfakcjonowani. Poniżej profil trasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz