Żar (761 m n.p.m.) to szczyt we wschodniej części Beskidu Małego,
tzw. Beskidu Andrychowskiego. Stanowi doskonałą bazę dla amatorów
górskich wycieczek. Prowadzi tam kilka szlaków, w tym jeden — bardzo
ciekawy, wręcz podszyty nutką sentymentalizmu — czerwony, prowadzący granią
przez Przełęcz Kocierską aż do Wadowic. Dla mniej wprawionych
turystów jest ratunek! Na szczyt góry można wjechać koleją linowo-terenową,
należącą do Polskich Kolei Linowych. Żar, choć do super wysokich gór nie
należy, to potrafi zaskoczyć pięknem widoków, jakie roztaczają się dookoła. Ze szczytu rozciąga się panorama na Jezioro
Żywieckie, pasmo Magurki Wilkowickiej i Hrobaczą
Łąkę.
Żar znany jest też w środowisku biegaczy górskich. Dwa razy do roku organizowane są tutaj zawody: pierwsze pod koniec czerwca, a drugie rozgrywane są w połowie września.
Ja zdecydowałem się wystartować we wrześniowej edycji, czyli
w "Wieczornym Biegu na Górę Żar”. Dlaczego? Gdyż jest
to bieg jedyny w swoim rodzaju — organizowany, jak sama nazwa wskazuje, po
zmroku. Większość biegów górskich odbywa się przed południem.
Czupel (933 m n.p.m.), najwyższy szczyt Beskidu Małego - ten za mgłą i masyw Magurki Wilkowickiej |
Start zaplanowany był na godzinę 19:30, a dystans z jakim przyszło mi się zmierzyć, to 2,5 km. Powiecie może: „Pfff… cóż to za dystans?! Moja babcia dalej biega na targ po ogórki!”
Nic bardziej mylnego! Zapraszam wszystkich, łącznie z Waszymi babciami,
do zmierzenie się z tym stokiem. Biorąc pod uwagę przewyższenie w górę, równe 350
m i z metą zlokalizowaną na samiutkim szczycie — to już tak
lekko nie jest.
Kilka godzin wcześniej wybrałem się więc z Kamilą w tamte
okolice, aby się trochę oswoić z przewyższeniem. Ku naszemu miłemu zaskoczeniu,
trasa była już oznaczona, a profil wyglądał mniej więcej tak : trawers lekko w
górę, następnie twarzą w stronę stoku, później mocny podbieg i znów trawersem,
tylko w druga stronę. I tak zygzakiem na sam szczyt.
Po obiedzie przyjechali znajomi z Krakowa: Andrzej, Agata, Darek i Justyna z zamiarem wystartowania i pokonania swych słabości podczas biegu na Żar.
Razem udaliśmy się do biura zawodów. W końcu nadeszła godzina
19:00 — więc i czas na 30 minutową rozgrzewkę. Przygotowania do startu odbywały
się wspólnie z Andrzejem i Darkiem, czas mija nieubłaganie. Podczas rozgrzewki zauważyliśmy
Adama Długosza, znanego, utytułowanego biegacza górskiego, który z sukcesami
startuje za granicą, co niejako uświadomiło nam, kto wygra dzisiejszy bieg. Po skończonej
rozgrzewce udaliśmy się na miejsce startu, przygotowanego na terenie lotniska
dla szybowców, oświetlonego jedynie lampami quada, co znakomicie podkreśliło
charakter imprezy.
SATART! Wyruszyliśmy! Adrenalina dała się we znaki! Wyruszyłem
razem ze wspomnianym Andrzejem Długoszem, jednak po około 400 m poszedłem po
rozum do głowy. Wiedziałem, że niestety nie utrzymam tempa rywala, więc postanowiłem
bronić drugiej pozycji. Walka była przednia! Do około połowy dystansu czułem
ciepły oddech zawodnika, Mariusza Skrzyp, ale nie ustępowałem. Trzymałem swoje
mocne stałe tempo. Czułem, jak serce bije bardzo szybko, starając się
przepompować tyle krwi do mięśni, ile to możliwe. Przez moment zatkało mi uszy,
oddech rywala ucichł…
Ale powiedziałem sobie, że nie będę się obracać, aby nie
rozproszyć uwagi.
Bieg umilała muzyka płynąca z głośników pozawieszanych
wzdłuż stoku, choć dziś nie mogę sobie przypomnieć, jakie utwory były puszczane
podczas biegu.
Biegnę dalej... Za mną już trzy ćwierci trasy, najcięższy
odcinek za mną. Skusiłem się i zerknąłem przez ramię w tył. Znaczna przewaga
nad trzecim zawodnikiem dodała mi motywacji. Udało się mi obronić pozycję!
Na
metę wbiegłem zmęczony, lecz bardzo szczęśliwy. Przez moment było mi gorąco i
czułem, że żołądek nie pracuje jak powinien z powodu priorytetowego transportowania
krwi przede wszystkim w kończyny dolne.
Ogarnęła mnie radość, gdyż pobiłem swój czas z zeszłego roku
o 1 minutę i 30 sekund, meldując się na mecie z czasem 16’47”. Po chwili
przybiegają Darek i Andrzej, wszyscy zmęczeni, lecz uśmiechnięci. Gratulujemy
sobie nawzajem.
Wszyscy jesteśmy zwycięzcami :) |
W nagrodę za ukończony bieg dostajemy ciepły posiłek (bardzo pyszny!), pamiątkową koszulkę, no i oczywiście butelkę wody dla ochłody :)
Kamil i puchar na podium |
W zawodach wystartowało około 100 zawodników z całej Polski. Wszyscy zostali zwycięzcami, ponieważ wszyscy ukończyli bieg, pokonując swoje słabości. Przecież o to w tym wszystkim chodzi: by pokonywać siebie, czerpać z tego ogromną radość i poczuć uderzenie endorfin na mecie. Do zobaczenia za rok!
Kamil
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz