Pomysł na opracowanie własnego przepisu i upieczenie batoników musli zrodził się przede wszystkim... z potrzeby. Dziwicie się..? A może burkniecie pod nosem: "Toż to rozpusta jakaś, strata czasu, zwykły kaprys dzieciaka!" Wszak w sklepach ze zdrową żywnością i u Pani Basi w sklepiku "Pokusa" na końcu ulicy, a nawet w najzwyklejszym supermarkecie można przecież nabyć całą masę takich właśnie batoników. Do wyboru, do koloru! A smaków..? Ho, ho! Bez liku! No jasne... wiemy! Ale zaraz, chwileczkę... pewnie nie wiecie, że przeważająca większość z nich tylko udaje te zdrowe. A takie nie interesują nas w cale.
Jak na odpowiedzialnych konsumentów przystało, zanim zaczęliśmy hejtować, najpierw trochę poszperaliśmy po rozmaitych półkach i przeanalizowaliśmy asortyment znacznej ilości sklepikowych regałów. "No i..? No i..? Co dalej?" — zapytacie, głodni wyników śledztwa?!
I niestety nie mamy dobrych doświadczeń... poczuliśmy się rozczarowani i oszukani, ponieważ w polskich sklepach bardzo ciężko znaleźć coś, co odpowiadałoby naszym potrzebom. Pomyślicie może, że są zbyt wygórowane? Hmm... A czy lubicie zajadać plastik? Zdziwieni? Już tłumaczymy. Powoli, proszę się nie pchać!
Niestety fakty mówią same za siebie: zarówno w Małopolsce, jak i na Żywiecczyźnie istnieją raptem dwa sklepy w których udało nam się kupić batoniki wykonane w całości z ekologicznych produktów. Mało tego, jedynie dwóch z pośród kilkudziesięciu producentów oferujących zdrowe — jak sami twierdzą — produkty, zadbało o to, aby takie batoniki nie zawierały takich bonusów, jak: wzmacniacze smaku i zapachu, przeróżne substancje konserwujące, gumy, barwniki, glutaminian sodu, chlorki, siarczki oraz tłuszcze trans, niesamowicie szkodliwe dla naszego zdrowia.
A do tego zdaje się, że nie wszyscy producenci przestali hołdować hasłom rodem z PRL-u...
...serio? :) Reklama cukru, Nowy Kurjer 27 lipca 1930 |
...rafinowany cukier, po którym insulina skacze nam, jak szalona i syrop glukozowo -fruktozowy, który tylko udaje zdrowszy, dodawane są na potęgę do większości produktów spożywczych. Tyczy się to także większości sklepowych batoników musli.
Sprzedawanie takich tworów, zwłaszcza w sklepach ze zdrową żywnością lub na stoiskach opatrzonych tabliczką z dumnym napisem: "produkty ekologiczne", jest równoznaczne z wprowadzeniem nas, poczciwych klientów, w błąd. Mamieni obietnicami, sięgamy po coś, czego tak naprawdę wcale nie chcemy kupić — przecież zamierzaliśmy nabyć i skonsumować produkt, który nie będzie szkodzić naszemu zdrowiu... a zamiast tego często dostajemy zlepek konserwantów i tłuszczy, opakowany ślicznym, kolorowym papierkiem z napisem: cukrzyca.
Niestety takie oszukiwanie kończy się dla danego sklepu sukcesem w postaci zysku (money, money, money!). Oczywiście nie wszystkie batoniki są toksyczne, nie wszystkie sklepy stosują nieczyste zagrania i praktyki... ale przeważająca większość nastawiona jest jednak na zysk lub zasłania się niewiedzą.
Przerażeni..? My też byliśmy! No i stało się: w głowie zrodził się pomysł — zrobimy swoje batoniki. Więc jeśli też chcecie zaoszczędzić czas, pieniądze, a co ważniejsze, chcecie mieć pewność, że owa przekąska będzie zdrowa i pożywna, zapraszamy do kuchni! Tylko nie zapomnijcie zabrać laptopa :)
Jak zwykle obraliśmy sobie bardzo ambitny cel: nasz batonik będzie zawierać wyłącznie naturalne, ekologiczne składniki, czyli będzie super zdrowy, a dodatkowo będzie łechtać podniebienie spełniając tym samym
najbardziej wygórowane oczekiwania łasuchów.
Ponad to byłoby dobrze, aby po jego spożyciu glukoza uwalniała się do krwi trochę dłużej, niż ma to miejsce w klasycznych batonikach tego typu.
Ma go nie zabraknąć w kieszonce plecaka na długich biegach po górach, czyli musi być energetyczny na tyle, by sprostać wymaganiom ultrasów. Oczywiście fajnie by było, gdyby jeszcze pomagał spalać tłuszcz, dbając tym samym o sylwetkę. No i mógłby jeszcze czasami posprzątać w sobotę ;)
Chcieliśmy udowodnić, że jeśli się chce, to się da. I zabraliśmy się do pracy!
Ponad to byłoby dobrze, aby po jego spożyciu glukoza uwalniała się do krwi trochę dłużej, niż ma to miejsce w klasycznych batonikach tego typu.
Ma go nie zabraknąć w kieszonce plecaka na długich biegach po górach, czyli musi być energetyczny na tyle, by sprostać wymaganiom ultrasów. Oczywiście fajnie by było, gdyby jeszcze pomagał spalać tłuszcz, dbając tym samym o sylwetkę. No i mógłby jeszcze czasami posprzątać w sobotę ;)
Chcieliśmy udowodnić, że jeśli się chce, to się da. I zabraliśmy się do pracy!
Batonikowa masa:
Jak na prawdziwy batonik musli przystało, nasza masa będzie składać się z ziaren, orzechów i pysznych bakalii. Najlepiej, aby pochodziły z ekologicznych upraw, wtedy mamy pewność, że nie są one zakonserwowane dwutlenkiem siarki.
Nasz wybór
"suchych" składników:
— 1 szklanka płatków owsianych
(górskich);
— 1 szklanka płatków gryczanych;
— 1 szklanka otrębów owsianych;
— 4 lub 5 łyżek płatków z siemienia lnianego;
— ¾ szklanki orzechów laskowych;
— ¾ szklanki orzechów włoskich;
— 1 szklanka wiórek kokosowych;
— ½ szklanki rodzynek;
—½ szklanki migdałów;
— laska wanilii,
— łyżeczka cynamonu, szczypta soli.
No i tak to u nas wygląda:
Spoiwo:
Oprócz produktów sypkich potrzebne nam także będzie jakiś zamiennik
cukru. Nasz wybór padł oczywiście na miód (dzięki, Andrzej za
wspaniałe miody z Janowa) ze względu na swoje walory odżywcze,
przeciwgrzybicze i przeciwzapalne oraz wiele innych. Strzał w
dziesiątkę! Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej, zapraszamy do
przeczytania artykułu na ten temat tutaj: klik!
Dodatkowo można jeszcze nieco manewrować smakiem batonika, wybierając swój ulubiony rodzaj. My zdecydowaliśmy się tym razem na miód gryczany, ze względu na jego nieocenione walory istotne przede wszystkim dla osób aktywnych — dużą zawartość żelaza.
Miód, główny element spoiwa, ma wyższy indeks glikemiczny od pozostałych składników batonika. Dzięki temu będzie dostarczać energii możliwie jak najszybciej po jego spożyciu.
Dodatkowo można jeszcze nieco manewrować smakiem batonika, wybierając swój ulubiony rodzaj. My zdecydowaliśmy się tym razem na miód gryczany, ze względu na jego nieocenione walory istotne przede wszystkim dla osób aktywnych — dużą zawartość żelaza.
Miód, główny element spoiwa, ma wyższy indeks glikemiczny od pozostałych składników batonika. Dzięki temu będzie dostarczać energii możliwie jak najszybciej po jego spożyciu.
Oczywiście nie może zabraknąć także tłuszczu, czyli naszego ulubionego oleju kokosowego — nośnika smaku. Dlaczego właśnie olej kokosowy? Jeśli jesteście ciekawi, możecie na ten temat przeczytać całkiem sporo tutaj: klik!
A poniżej jego najważniejsze zalety:
— jest zbudowany z łańcuchów kwasów
tłuszczowych średniej długości — MCT;
— innym cennym składnikiem, którego
procentowa zawartość w oleju kokosowym waha się w granicach 44 %, jest kwas
laurynowy, obecny również w mleku matki — odpowiedzialny za budowanie układu
immunologicznego dzieci;
— jest bogaty w
witaminy z grupy B, głównie: B2 i B6, a także C i E oraz pierwiastki takie jak
potas, wapń, magnez, fosfor, żelazo, sód i cynk; kwas foliowy;
— przyspiesza
przemianę materii (yep!);
— nie podnosi cholesterolu oraz poziomu trójglicerydów we krwi;
— ma niesamowite właściwości przeciwzapalne;
— zawiera
naturalne antyoksydanty pomagające zwalczać wolne rodniki.
Nasz wybór składników:
— 5 łyżek miodu;
— ½ szklanki oleju kokosowego.
Wszystkie powyższe, starannie wyselekcjonowane produkty, to skarbnica witamin,
minerałów, zdrowych kwasów tłuszczowych oraz przeciwutleniaczy. Można zacząć działać!
Wykonanie, jakże proste:
2. Wszystkie orzechy łuskamy i siekamy na mniejsze kawałki.
3. Następnie wszystkie składniki przesypujemy do sporej
miski i mieszamy, wlewamy przygotowany olej z miodem i dokładnie mieszamy.
Można dodać cynamon i pokruszoną laskę wanilii do smaku.
Jeśli wolicie, gdy składniki są rozdrobnione, użyjcie ręcznego blendera.
4. Teraz
pora przygotować blachę, na której będziemy piec batoniki. Przyda się nam
papier do pieczenia, aby masa nie przywarła. Następnie trzeba posmarować go
nieco olejem kokosowym. W międzyczasie nagrzewamy piekarnik do temperatury
około 150—160°C.
5. Masę formujemy na blasze, zwilżając od czasu do czasu palce w ciepłej wodzie. Docelowy kształt i grubość batonika pozostawiamy fantazji :)
6. Po uformowaniu blachę należy wstawić do
piekarnika na około 15 minut, patrząc aż się równomiernie zarumieni. Po upieczeniu odstawiamy nasz wypiek do
całkowitego ostygnięcia. Kroimy według upodobań, najlepiej
szybkimi stanowczymi ruchami przy użyciu noża z ząbkami.
Gratulacje! Właśnie udało Ci się podjąć kolejny krok w trosce o zdrowie swoje i bliskich. Powinieneś być z siebie dumny — my jesteśmy! Zabierz swoją przekąskę do pracy, szkoły i na trening. Ciesz się smakiem pysznego batonika: bez konserwantów i wzmacniaczy smaku.
My właśnie wychodzimy na trening i wiecie
co spakowaliśmy do plecaka?
Pytanie - czym można zastąpić olej kokosowy ;>
OdpowiedzUsuńWitaj Galerie Lekkoatletyczne, podstawowe pytanie: jaki jest powód? Czy chodzi o smak i intensywny zapach oleju kokosowego? Czy o coś innego? Jeśli po prostu nie przepada Pan za kokosem, proponujemy użyć oleju oczyszczonego, który jest bezzapachowy i bezsmakowy. Jeśli to Pana nie przekonuje... szczerze mówiąc ciężko o zdrowy zamiennik. Na pewno nie może być to oliwa z oliwek, nie polecamy także margaryny ani masła... Możemy skonsultować to z zaprzyjaźnioną dietetyczką :) Pozdrawiamy!
UsuńJa eksperymentowałam i zamiast miodu i oleju kokosowego jako spoiwo użyłam mleka skondensowanego ;)
OdpowiedzUsuńJa pamiętam inne hasło: Bądź aktywny, bądź radioaktywny :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń